sobota, 26 grudnia 2009

Nic nie muszę!

Nic nie muszę-nie zdążyłam:) Bo kilka dni temu dopadła mnie depresja anty...Nie mogłam nawet spojrzeć na mulinę, a co dopiero na niedokończony wzór. Pocieszam się, że zostało mi niewiele, a okres Bożego Narodzenia nadal trwa. Mam czas jakoś do 6 stycznia.
Na razie mam tyle:


czwartek, 24 grudnia 2009

poniedziałek, 14 grudnia 2009

W pracy...

No tak..nie mówiłam czym się zajmuję w pracy, ale mniej więcej wygląda to tak.

PRZED


i PO



Nigdy ze swojej pracy nie jestem niestety zadowolona. Dotyczy to również haftów.



niedziela, 13 grudnia 2009



Bez napisów, etykiet...kiepski mam humor, wisielczy rzekłabym....popieprzyło mi się w życiu

czwartek, 26 listopada 2009

Nowy sweterek

...wydłubała Fanda z wwełny LAMA. Jest ciepły i bardzo elegancki. Bardzo podoba mi się plastyczny wzór.Nie widać go może na zdjęciu, ale coś czuję, że będzie to mój ulubiony sweterek. Dzięki:)



poniedziałek, 23 listopada 2009

Mam już tyle

Żeby nie było, że się całkiem lenię...Pomimo wzrostu temperatury ciała (chyba grypa się zbliża małymi kroczkami) coś tam nadziubałam.
Robię wyrywkowo tą z trzech części, która mi akurat pasuje. Dziś trafiło na skrzydła anioła, bo pierwsza scena po lewej stronie będzie Zwiastowaniem.



niedziela, 22 listopada 2009

Pierwsze wyróżninie


Pierwsze wyróżnienie od VILEMOO. Z racji braku weny się nie czuję kreatywną osobą, ale co tam. Wszyscy lubimy głaski.
Zmobilizowane wyróżnieniem postanowiłyśmy z Fandą odziać naszą Ellowyne, bo straszyła golizną jak nie wiem. Ładna z niej laska, ale po co od razu odkrywać wszystkie wdzięki. Liczy się tajemnica. Tajemniczo powiem tylko, że dziergam sukienkę, a Fanda sweterek.

środa, 11 listopada 2009

Fanda na drutach

Fanda na drutach siedzi i robi....
Wzór w wielkim skrócie wygląda tak jak na poniższych obrazach. Robota raz idzie, raz nie idzie. Jak zawsze.
Będzie mega ciepły wełniany sweterek dla córeczki...starej dupy! Fandzie zawsze jest gorąco.


piątek, 6 listopada 2009

Prace postępują


Jeszcze kilkanaście krzyżyków i będzie gotowa trzecia część tryptyku. Robi się bardzo komfortowo. Praca nie będzie taka smutno kolorowa jak przypuszczałam. Jest dobrze.

poniedziałek, 2 listopada 2009

Mocno orintalnie!

Nie wiem, czego się spodziewaliście po tym, jak napisałam, że będzie praca mocno orientalna, ale przypominam, że jesteśmy w hafciarskim okresie przedświątecznym i pora zabrać się do roboty, żeby zdążyć przed BOŻYM NARODZENIEM!
Kilka dni ni mogłam pisać, bo zbuntowała się klawiatura (tym razem), więc nie było czasu na buszowanie po internecie.
Przez ten czas zaczęłam haftować Świąteczny TRYPTYK. Rozpoczęłam od końca, czyli od sceny narodzenia. Nie dlatego, żebym już nie mogła się doczekać końca, ale haftowanie od końca, czyli od strony prawej do lewej będzie bardziej praktyczne. Uniknę zagnieceń. Tamborek odrzuciłam precz.
Złota nitka, która o dziwo nie zachowuje się skandalicznie nadaje niezwykłego blasku i wprowadza w świątczny nastrój. Zamierzam zdążyć na czas. Kolejne sceny będą przedstawiały Zwiastowanie i ucieczkę Maryi i Józefa.



wtorek, 27 października 2009

Wystawiłam się na allegro!

Wreszcie zdołałam uporządkować wszystkie mulinki. Używane dotąd szpatułki i wkładki na mulinki postanowiłam wystawić na allegro. Uważam, że cena jest konkurencyjna. Nowe, opakowane kosztują o wiele wiele drożej.
Aukcja jest  TUTAJ
Zapraszam!

niedziela, 25 października 2009

Powoli zmierzam ku końcowi

Miałam dwa dni chandry. Zbyt długo już nie było słońca, a taka pogoda działa na mnie destrukcyjnie. Pomimo mnóstwa wolnego czasu przebimbałam prawie dwa dni. Pomogła wczorajsza gorąca czekolada (z czekolady) i dziś wzięłam się do roboty. Dokończyłam dwa fioletowe fragmenty na stroju japonki.



Z wielkim bólem zrezygnowałam na razie ze świątecznego samplera.  Urwałam się z choinki i przeliczyłam się znacznie. Nie mam siły i już.
Za to zebrałam już większość kolorów do kolejnej pracy w stylu MOCNO ORIENTALNYM.

niedziela, 18 października 2009

Niedziela!

Ostatnio cierpię na uporczywy brak czasu. Spojrzałam na sój pokój i zdębiałam-potrzebny jest natychmiastowy porządek! Co prawda nie jest tak źle, żeby robaki się zalęgły..nazwałabym to rozgardiaszem. Z tym jednak najgorzej-poodkladane rzeczy, które schowa się "kiedyś" lub "później", jakieś ubrania, robótki ręczne, zapłacone rachunki i takie tam...
Wzięłam się od samego rana mimo niedzieli i dopiero skończyłam. A jak mi teraz dobrze! Entuzjazm rozprzestrzenił się również na część piwniczną

W piwnicy znalazłam taka oto puszkę starą, która natychmiast została umyta i przyda się "na coś", na co, jeszcze nie wiem. Bardzo mi się podoba. Służyła do przechowywania jakiegoś proszku do pieczenia.



Udało mi się również zapakować w ramkę Mlodetsky....dziś będzie miała nowego właściciela. Mam nadzieję, że się spodoba. Szkoda, że w antyramie, ale w naszym Pikutkowie ciężko znaleźć ramkę w odpowiednim rozmiarze.



piątek, 16 października 2009

Rodzina cz.1

Znalazłam zapiski sporządzone kilka lat temu przeze mnie na podstawie opowieści mojej babci Eugenii Bonawenturczak. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że udało mi się to spisać...Sami nigdy nie wiemy jaki los nas spotka. Moi dziadkowie już wszyscy nie żyją a dzięki tym notatkom przetrwała część naszej przeszłości...rodzinnej przeszłości.

DOBROWOLSCY
O Michale Dobrowolskim, czyli dziadku mojej babci (a moim pra pra dziadku) wiemy tyle, że był wdowcem. Ożenił się z pra pra babcią Czerwińską (babcia nie pamiętała imienia), która była gosposia na plebanii  najprawdopodobniej w Brześciu Kujawskim.
Z ich związku narodziła się trójka dzieci- Mieczysław, Jadwiga i Franciszek.
Michał Dobrowolski zajmował się stawianiem pieców.W jego ślady poszedł później również Franek.

Dzieci nie chodziły do szkoły, ponieważ Rosjanie nie pozwalali kształcić się tym, co nie mieli na własność ziemi., ani nie posiadali majątku. Czerwińska pragnęła za wszelką cenę wykształcić swoje dzieci. Wzięła zatem "na utrzymanie i na mieszkanie" rosyjskiego nauczyciela z synem pod warunkiem, że będzie uczył dzieci. Nauczyciel z synem spali w jednym łóżku. Gospodyni niezmiernie lubiła porządek i bardzo przeszkadzał jej nawyk nauczyciela plucia na ścianę. Znosiła to jednak, bo najważniejsze było wykształcenie potomstwa. Po pewnym czasie nauczyciel uznał, że nauczanie trójki dzieci to dla niego za duży obowiązek i od tej pory najmłodsza Jadwiga mogła tylko siedzieć przy stole i przysłuchiwać się naukom, ale nauczyciel nią się już nie zajmował.
Kiedy Mietek miał 13 lat ciężko zachorował. Michał Czerwiński pojechał furmanką po lekarza, ale chłopcu nie udało się pomóc. Zmarł.
Szesnastoletnia Jadzia wyjechała do Warszawy, żeby uczyć się szycia i tam zastała ją I Wojna Światowa. Wróciła do Brześcia Kujawskiego.  Któregoś lata pojechała do Lichenia na uroczystości religijne i tam poznała swojego przyszłego męża- Franciszka Rybickiego.

sobota, 10 października 2009

Pogoda pod psem.

Pogoda ostatnio czyni nam niezłe psikusy. Nie dalej jak w czwartkową noc, późnym wieczorem termometr na Urzędzie Miasta wskazywał 18 i pól stopnia Celsjusza w plusie, a dziś rano tylko 4... Melusiowe sweterki troszkę się zniszczyły, więc z Fandowych zasobów wyciągnęłam taki oto niebieski. Wykonany z czterech części. Sweterek dla psa wcale nie jest łatwo zrobić. Fanda doszła do niezłej wprawy, bo chyba dwie zimy z rzędu bawiła się w "obrabianie" znajomych psów. Powstała z tego niezła kolekcja.
Lada dzień ubiorę Melę i zaprezentuję jak się nosi. Mierzyłam-idealny!


piątek, 9 października 2009

Porządki

Zanim rozpocznę na dobre nowa robótkę postanowiłam przystąpić do porządków. Mam kilka toreb z akcesoriami robótkowymi, mnóstwo nieoznaczonych mulinek, stare sortery, stare koszulki, nowe pudełeczka i bobinki. W w olnych chwilach w pracy :kulam" czyli nawijam mulinki na bobinki czym doprowadzam do szału współpracowników, zwłaszcza IGĘ (POZDRAWIAM hehe). Kołowrotek strasznie skrzypi, stąd ich nerwy, zwłaszcza IGI hehe.Na razie zostało jeszcze około 60 kolorów do nawinięcia i kolory nieoznaczone. Potem należałoby  wystawić koszulki i szpatułki od mulin, szacownej DMC na allegro, wygospodarować kolejną szufladę  na szpargały i dopiero do roboty. Im bliżej końca porządków, tym bardziej się cieszę. Zwolnią się też segregatory, dlatego znajdzie sie miejsce na poukładanie wzorów-to w następnej kolejności. Jak znam siebie-późna zimą wezmę się za to. Na razie z haftów nici. Zwłaszcza, że zadarłam skórkę na palcu...pech..albo znak, że mam sprzątać jednak...

poniedziałek, 5 października 2009

Co myśleć o nowym...

Wzór wybrałam, brakujące muliny zakupiłam....Poszło mnóstwo pieniędzy...chyba najdroższa praca jaką mam do wykonania. Z projektów Cross Stitching Gold. I pierwsze rozczarowanie. Po wyhaftowaniu jednego z motywów okazuje się, że podane kolory w rozpisce momentami rozmijają się z prawdą. Pól biedy-jeśli chodzi o kolory łatwe do rozszyfrowania, ale nie wiem, gdzie napotkam jeszcze przeszkodę. Załamka. A miało być tak pięknie po cholernym dniu w pracy...

niedziela, 4 października 2009

Krytycznym okiem o Candy...

Dziś się trochę wkurzyłam..szczerze mówiąc nie tylko dziś. Bardzo często przeglądam sobie różne blogi, żeby podejrzeć piękne prace . Blogi nie tylko te, których linki są obok. Bardzo często jednak nie mogę obejrzeć prac, bo...nowe notki zawalone są DOSŁOWNIE ogłoszeniami o candy. Rozumiem, że wiele osób je ogłasza-niedawno sama je zrobiłam. Rozumem też chęć wygrania czegoś potrzebnego i ładnego, i to, że szanse wygranej rosną wraz z ilością zgłoszenia się do kolejnych zabaw. Jednak ilość ogłoszeń o candy umieszczanych na poszczególnych blogach mnie osłabia! Pól biedy, jeśli są to linki. Gorzej, jeśli w kolejnych notkach pojawiają się niezliczone ilości zdjęć i odnośników.
Osobiście biorę udział tylko w tych zabawach, w których mam okazję wygrać coś na serio ekstra, na czym mi bardzo zależy, a co nie powędruje w kąt, czy do szuflady: bo przyda się może "kiedyś". Jednorazowo biorę udział tylko w jednej zabawie, a informację o zabawie umieszczam (mam taka opcję) na zakładce obok. Osoba ogłaszająca zabawę widzi link od razu, nie musi niczego szukać po całym blogu. Jeśli przeglądająć jakiś blog natrafiam na link do candy-sama decyduję, czy chcę tam zajrzeć, czy nie.
Błagam kobitki, opanujcie się, bo inaczej całkiem przestanę zaglądać do Waszych pięknych blogów! Chcę oglądać Wasze prace, Wasze pomysły, historie domowe, i wszystko inne, a nie tysiące ogłoszeń o zabawach.
A teraz sie możecie oburzać, denerwować i złościć na mnie.

Taka moja natura. Pozostaje cieszyć się, że nie zostałam Ministrem Edukacji, bo po ogłoszeniu moich pomysłów zostałabym zapewne zastrzelona przez zdesperowanego nauczyciela/nauczycielkę. Pozdrawiam serdelelecznie.

sobota, 3 października 2009

Japonka wielkimi krokami...

...zbliża się do finiszu. Dziś przeżyłam horror zwany "syndromem złotej nitki". Rwała się i plątała, ale jakoś dawałam radę. Jutro ciąg dalszy. Aparat nie uchwycił tym razem barw i światła...
Jak dobrze pójdzie jutro skończę pracę..no, najpóźniej w przyszłym tygodniu.





Oczywiście już wertuję zasoby w poszukiwaniu czegoś nowego do haftowania. Na razie mam dwa typy: jeden związany ze świętami, drugi-ze Świętą! Oczywiście kusi mnie też wiele innych obrazków znalezionych w sieci, ale jako "waga" zdecydować się nie mogę.

niedziela, 27 września 2009

Mlodetsky zakończona!


Zakończyłam wreszcie projekt Natashy. Praca urokliwa, zupełnie inna od tych, które wykonałam do tej pory. Jeden kolor nici, dwa i pół motka. Jestem bardzo zadowolona. Jeszcze teraz dopatrzyłam się braku 6 krzyżyków. Zaraz dorobię.

sobota, 26 września 2009

Jesień przyszła


W związku z oficjalnym nadejściem jesieni Fanda rozpoczęła sezon sweterkowy. Pierwszy z tegorocznych sweterków wykonała dla mnie. Robił się "koszmarnie" z racji moich "złodziejskich rąk". To cytaty z Fandy hehe. Wełenka nowa, świeża, prosto z motka, więc jeszcze troszke ściągnięta. Nie jest to pierwszy z moich sweterków z tej włóczki, więc wiem, że się nieźle rozciagnie. Ogólnie chciałam kolejny taki, bo ciepły i ładny.
Dzięki Mamuś!


piątek, 25 września 2009

CANDY wzięte!

Bardzo wszystkim dziękuję za wzięcie udziału w zabawie. Odwiedziłam mnóstwo stron, o których nie miałam pojęcia. Jestem pod dużym wrażeniem Waszych talentów wszechstronnych i tego, co robicie. Dziękuję tez za miłe wpisy i życzenia urodzinowe.

Przygotowania do losowania wyglądały jak każde. Pocięte karteczki z komentarzy...








Nie miałam sierotki, więc swoją łapką wylosowałam



LOLA! Napisz do mnie! Dane do wysyłki pilnie potrzebne!
agamich@gazeta.pl

GRATULKUJĘ!
..a chciała tylko książkę o herbacie hehe

wtorek, 22 września 2009

Nic nie robię

W związku z baaardzo późnymi powrotami z pracy (przed chwilą) i karmieniem maluszków ciamciuszków na haftowanie nie mam szans. Lecę z nóg. Zajęłam się nawijaniem na bobinki. Na razie praca ta JESZCZE mnie uspokaja, ale boję się co będzie przy 200 którejś mulince...
Ale porządek będzie! (kiedyś)

niedziela, 20 września 2009

Oj gapa ze mnie...

Całkiem zapomniałam, że powinnam moderować komentarze. Najciekawsze jest jednak to, że w blogu zaznaczyłam opcję o ich automatycznym publikowaniu. Oczywiście jakoś to odkręcę. Wszystkich bardzo przepraszam-już oczywiście jesteście zapisani na Urodzinowe Candy!
Nie potrafię jeszcze zmienić ustawień czasu-zawsze pokazuje mi się nie ta godzina i data inna niż ta, w której piszę notkę. Nie pomagają zmiany i zapisywanie ustawień. Może przyczyna tkwi w tym, że mam tez identyczne problemy z zegarem komputerowym. Sama nie wiem.

Długo nie zaglądałam, bo mam pełne ręce roboty. W poniedziałek Judyta urodziła maluszki i od wtorku rozpoczęłam ręczne dokarmianie szkrabów co dwie godziny...Można się przyzwyczaić. Szczegóły zmagań na blogu swinkimelami.
Przyszła wreszcie paczka z Wojtka. Nareszcie. Poważnie zastanawiam się nad zmianą patyczków DMC na bobinki. Jakby nie patrzeć zajmuje to mniej miejsca, jest bardziej praktyczne. Nie wiem jeszcze, jak z samoistnym odwijaniem się muliny z tekturki. Przy patyczkach jest to duży problem.
wyliczyłam, że gdybym zdecydowała się na bobinki, potrzebuję tylko 4 pudełek.Zobaczymy.

Japonka na dzień dzisiejszy wygląda tak:







 Fanda też spłodziła nowy sweterek, ale pokaże jak już zostanie zszyty na amen (bo tego nienawidzi robić).

niedziela, 13 września 2009

Niedzielne wyszywanki


Potworne zmęczenie po wczorajszej Wystawie Świnek Rasowych, w których wzięłam udział z moim prosiaczkiem dał o sobie znać. Wczoraj (po wypitej zbyt późno i zbyt mocnej kawie) nie mogłam spać. Relacja z wystawy jest tutaj. Spać i tak dziś w dzień nie mogłam, bo sąsiad kolejny dzień słuchał muzyki..To znaczy wszyscy musieliśmy z nim słuchać.Udało mi się zrobić kilkanaście krzyżyków i tym sposobem mam tyle co na zdjęciu obok. Już znalazłam dwie pomyłki, ale i tak się nie dopatrzycie hehe.

piątek, 11 września 2009

CANDY urodzinowe!

Korzystając z okazji zbliżających się n-tych urodzin, moich, które przypadną na dzień 25 września ogłaszam Urodzinowe Rozdawajki.
Do zgarnięcia w jednej paczce są gadżety widoczne na zdjęciu:
-gazetka w stylu chińskim z wzorami klatek firmy Coats
-złota połyskująca wełenka
-dżety w kształcie byliny, które można przylepić na ciało...i na dyskoteczkę!
-książka z serii Gazety Wyborczej "Herbata" (super wydanie,kredowy papier)
-mulinki firmy Anchor: 2x1375, 1x1349, 1x1335
-zakładeczka moją łapa dziergana



Zasady jak przy zwykłym candy. Zostawiasz komentarz z wpisem o chęci uczestnictwa w zabawie , a na swojej stronce umieszczasz zdjęcie i link do tej strony. Losowanie 25 września.

WAŻNE: wygrywa tylko jedna osoba całą pulę:)

czwartek, 10 września 2009

Wkurzający Wojtek

Historia pewnego zamówienia:
1. 24 sierpnia składam zamówienie za 60 parę zeta.
2. 25 sierpnia wpłacam pieniądze i dostaję potwierdzenie złożonego zamówienia...

CZEKAM
3.  1 września dzwoni Pani od Wojtka i mówi, że nie mają zamówionego przeze mnie tamborka (to po cholerę maja na stronie internetowej jako dostępny?). Pyta, czy może być większy o 2 cm. No może.Czekam na jakieś dalsze tłumaczenia lub pytania ale Pani mówi "dziękuję" i odkłada słuchawkę.

CZEKAM
 4. Zaniepokojona brakiem przesyłki dzwonię dziś do Wojtka z zapytaniem jaki jest status mojego zamówienia...Dowiaduje się, że wszystko czeka do wysyłki, ale brakuje w zapłacie różnicy 3,50 (za ten większy tamborek) więc paczka zostanie wysłana, jak uiszczę zapłatę. Tłumaczę, że Pani, która dzwoniła nic a nic nie wspomniała o różnicy w cenie. Nowa Pani przeprasza i czeka na zapłatę.
I TRAFIŁ MNIE SZLAG!
bo...
-to ich wina, skoro do koszyka można włozyć towar, którego nie mają
-dzwoniąca pani mogła powiedzieć o różnicy w cenie, ale tego nie zrobiła. Skoro wpłaciłam ponad 60 zeta, to co mi róznica była dopłacić te cholerne 3,50?
I WYPALIŁAM
ŻE MI PRZYKRO, bo czekam na cholerna jedną mulinę tak na serio , resztę zamówiłam przypadkiem i z powodu tego jednego jedynego koloru mulinki, której brakło mi do skończenia Mlodetsky zmarnowałam TRZY TYGODNIE i teraz to mi się nie chce tej pracy dokończyć. 
U Wojtka już nie kupię chyba, że ktoś coś wymyśli z tamtej strony.....
No już taka ze mnie paskudna baba, że jestem w stanie jedno przewinienie wybaczyć, ale to było za dużo jak dla mnie. I coraz bardziej na starość czepliwa jestem niestety.
Fanda skomentowała:
"bo wiesz, niektórzy chcą być w Unii Europejskiej, a inni MUSZĄ być . Oni muszą być widocznie". 
No nie wiem, sama prowadziłam sklep i wiem, że można było inaczej to wszystko załatwić, ale czekam na finał. Wpłaciłam dziś 3,70!. 
 WKURZONA CZEKAM DALEJ!

środa, 9 września 2009

Zakładki

Szukając różnych rzeczy, które mogłyby przydać się na candy znalazłam trzy zakładki do książek. Nie są może przepiękne, ale zrobione przeze mnie. Jedna z nich się nada. Candy zostanie ogłoszone w najbliższy piątek-już postanowione.

To jedna z moich najpierwszych prac-chyba pierwsza, wykonana w Piasecznie kilka ładnych lat temu...hm...chyba osiem. Brakuje tego i owego, ale niczego nie poprawiłam, tylko przejechałam dziś od spodu flizeliną. Jest przypisana do jednej konkretnej ksiąąki. Książka wędrowała tu i tam i nie tylko do mnie wróciła po latach-wróciła z zakładką.

 
Ta z kolei-tez kilka lat temu chciałam zobaczyć jak się robi zakładki. Schrzaniłam. Nigdy więcej popełnionych tu błędów (podczas szycia).

 
Trzecia zakładka wykonana zimą tego roku. Troczki powinny być chyba z drugiej strony, czyli na dole, ale jeśli zakładka miałaby byc przypisana do jednej tylko ksiązki, to mając troczki na górze-nie zniszczy się stojąc na półce (nie pogną się troczki).
Ta zakładka będzie jednym z elementów candy...

 
O kurczę! Teraz patrże, że jedno ptaszysko nie ma nóg! A zakładka została zaflizelinowana! Trudno, będzie cenniejszy okaz hihi

wtorek, 8 września 2009

Odkryłam kopalnię

Odkryłam kopalnię japońskich wzorów. Tylko siedzieć i wybierać. Myślę, że życia by mi brakło na zrobienie wszystkich pięknych prac.
Tymczasem dłubię sobie taka jedną w żółtym kimono. Mam już tyle:

Postanowiłam, że  okazji zbliżających się urodzin wkrótce ogłoszę Urodzinowe Candy. Mam już chyba pomysł.

niedziela, 6 września 2009

Święto Róży

Jak co roku we wrześniu, w naszym mieście odbywa się Święto Róży. Oczywiście jest to świetna okazja i do bitki i do wypitki. Pomiędzy wypożyczalniami skuterów, balonami i chińszczyzną można obejrzeć to, czemu Święto jest poświęcone.
Kutno słynęło niegdyś z wielu hodowli róż. Sprzyjało temu specyficzne położenie-Równina Kutnowska-wychodzisz na pole i widzisz dal. Tylko róże hodować. Teraz hodowców jest zaledwie kilku, ale miasto nadal różami się chlubi, nie tylko swoimi.
W każdym razie najpierw odwiedziłam straganiki z wyrobami rąk ludzkich. Kto mnie zna wie, że lubię trzy rzeczy: Japonię, stare samochody i wszystko co "wsiowe". Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi za to określenie. Uwielbiam styl rustykalny, wszelkie garnki, łobrazecki i hafciki. Doceniam, że w dobie chińszczyzny są ludzie, którzy potrafią coś zrobić. Komu się nie podoba-niech nie patrzy. Nie potrafię haftować tradycyjnymi wzorami, nie maluję i nie strugam światków.

Najpierw zwiedziłam straganiki. Na szybko, bo spieszyłam się do róż, zanim ludzie się zejdą.

 
  
  
  
 
Pozachwycałam się haftami-w niedzielę rano pań z haftami krzyżykowymi nie było. 

 
Potem przyszła pora na obrazeczki:

Inne wyroby własne:
 
I wreszcie róże!

 

  
  
  
  
 
 
 
 
Były tez inne różane aranżacje, które pokażę innego dnia.
I ja tam byłam, wina jeszcze nie piłam, ale wypiję wieczorem hihi