Anielica już trzyma rąbek swojej spódnicy. Po raz kolejny dokupiłam mulinę, bo nijak nie mogłam przewidzieć, że wyjdzie jej aż tyle. Pani w pasmanterii jest bardzo miła a przede wszystkim niesłychanie cierpliwa. Wchodzi po drabinie po niteczki, pokazuje, chowa, zawija, rozwija, porównuje....jestem zawsze pełna podziwu widząc jej pracę. A kiedy nikogo nie ma w sklepie- robi szaliczki dla wnusia.
Fanda zrobiła sweterek, ale jakoś nie mam okazji do zrobienia fotki.
Za to moje zdjęcia nabierają innych kształtów dzięki małym trikom graficznym.
2 komentarze:
alez masz tempo kochana
chyba cos CI podesle bo nijak skonczyc sama nie moge ;P
hehe sama się dziwię:) i to bez dopalaczy ;)
Prześlij komentarz