To jedna z moich najpierwszych prac-chyba pierwsza, wykonana w Piasecznie kilka ładnych lat temu...hm...chyba osiem. Brakuje tego i owego, ale niczego nie poprawiłam, tylko przejechałam dziś od spodu flizeliną. Jest przypisana do jednej konkretnej ksiąąki. Książka wędrowała tu i tam i nie tylko do mnie wróciła po latach-wróciła z zakładką.
Ta z kolei-tez kilka lat temu chciałam zobaczyć jak się robi zakładki. Schrzaniłam. Nigdy więcej popełnionych tu błędów (podczas szycia).
Trzecia zakładka wykonana zimą tego roku. Troczki powinny być chyba z drugiej strony, czyli na dole, ale jeśli zakładka miałaby byc przypisana do jednej tylko ksiązki, to mając troczki na górze-nie zniszczy się stojąc na półce (nie pogną się troczki).
Ta zakładka będzie jednym z elementów candy...
O kurczę! Teraz patrże, że jedno ptaszysko nie ma nóg! A zakładka została zaflizelinowana! Trudno, będzie cenniejszy okaz hihi
1 komentarz:
Człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach! Piękna ta ostatnia Ci wyszła!
Prześlij komentarz