niedziela, 27 czerwca 2010

Sama otwieram oczy

ze zdumienia....
Obudziłam się w świetnym humorze i wyciągnęłam Japońska Piękność do skończenia.  Usiadłam i po trzech godzinach dłubania okazało się, że nie mam dwóch kolorów potrzebnych do ostatecznego zakończenia akcji. Tak to już bywa. W każdym razie i tak jestem zadowolona, bo wykonałam kawał dobrej roboty.Oby chęci mi nie przeszły, bo już mam dla niej miejsce.


W ciągu tygodnia pracowałam intensywnie nad łapaczem snów. Postanowiłam podołać backstitch'om, których nie znoszę. Uznałam, że jeśli zrobię je teraz-szybciej prace skończę. Nie lubię monotonności, a robienie wszelkich obwódek jest zajęciem bardzo nudnym i nużącym.


niedziela, 20 czerwca 2010

do przodu...

Tydzień obfitujący w nowości. W moim domu pojawiły się filmy "Zmierzch" i "Księżyc w nowiu" oraz opowiastka "Drugie życie Bree Tanner". O ile filmy obejrzeliśmy w czasie jednego seansu, to do książki jakoś nie mogę się zabrać. szczerze-wydana jakoś tak na siłę-za cenę normalnego tomu Sagi-wydana większą czcionką, w twardej oprawie, no i wyszło 29,90. Historia po dziesięciu pierwszych stronach-mało porywająca..Za kilka dni premiera Eclipse, a jedyne w mieście kino jest właśnie w remoncie. Trzeba będzie pojechać na wielką wyprawę zakupowo-filmową, niczym Bella. Wiwat małe mieścinki!
Nudno nie było-coś-tam uhafciłam.
Kolejna część Łapacza snów przed Państwem.

Zachorowałam na etniczne kolczyki w stylu New Moon. Coś w tym rodzaju:



sobota, 12 czerwca 2010

bez tytułu

Na haftowanie zwyczajnie nie mam czasu. Pracuję od 9:00 do 17:00, potem spacer z psem (lub dwoma), sprzątanie i obsługa świnek, jedzenie, nadchodzi wieczór i oczy nie pozwalają.
Na haftowanie jest czas w sobotnie i niedzielne po południa. Albo w ciągu tygodnia w pracy, jeśli klient nie przyjdzie.

Udało mi się przez ten tydzień wypocić tyle:


A w pracy mam do czynienia z takimi oto stworami jak ten:) To znaczy ten był wyjątkowy, bo inny niż zwykle. Uroczy!

niedziela, 6 czerwca 2010

Na słoneczku

Na słoneczku jest fajnie. Kilkanaście dni mokrej pogody i łaka zarosła niemiłosiernie. Mela wypasa się ponad poziom. Żeby chwycić trawkę musi unieść głowę a jej samej nie widać pośród wysokich traw.



A tu biegnę biegnę na trawkę pędem...

czwartek, 3 czerwca 2010

Łapacz snów 2

Kolejna odsłona pracy, przez która pewnie jeszcze bardziej osiwieję.
wczułam się w indiańskie klimaty chyba za bardzo, bo latam po stronach internetowych o Indianach, oglądam indiańskie lalki, szukam kolejnych wzorów.
Za oknem od rana placze kiciuś. Nawiał komuś z domu, jest bardzo oswojony i nikt sie nim nie przejmuje. A ja nie będe mogła zasnąć... Na koty uczulona i nadmiar zwierzaków w domu mam. Auuuu!

wtorek, 1 czerwca 2010

Łapacz snów 1

Brodząc dalej w otchłaniach wyobraźni, nie tłamsząc bardzo rozwiniętego u mnie poczucia fikcji postanowiłam sprawić kolejną prace z kolekcji : Indianie. Zamarzyła mi się kolejna praca- NIE NA BIAŁYM TLE, praca wyzwanie. Kupiłam błękitną (Fanda mówi że to kolor majtkowy) kanwę i znalazłam wzór z łapaczem snów.
Obrazek wygląda zachęcająco.

Szczerze mówiąc zamierzam zamienić wzór konia na wzór wilka lub wilczej łapy, ale nie wiem jeszcze jak to wyjdzie w praktyce. Póki co wiem dwie rzeczy- na tak drobnej kanwie haftowanie jest koszmarem, a z drugiej strony- haft na drobnej kanwie wygląda pięknie.

Na razie mam marne takie oto: