niedziela, 12 grudnia 2010

Anioł 5

Niby zostało niewiele...
A tu jeszcze- twarz, włosy, śnieg, skrzydło, część sukni, dłoń, "poprawianki baksticzowe" i wreszcie- KORALIKI! Bo pewne elementy zostaną wyszyte różnego koloru koralikami. Tu pojawi się problem techniczny....Najpierw na pewno muszę robótkę wyprać, potem wyprasować...a jak będę naszywać koraliki to wszystko się pogniecie! Nawet jeśli użyję ramy do napinania- nie wiem, czy dam radę i jak ten problem ominąć.

wtorek, 7 grudnia 2010

Anioł 4

Anielica już trzyma rąbek swojej spódnicy. Po raz kolejny dokupiłam mulinę, bo nijak nie mogłam przewidzieć, że wyjdzie jej aż tyle. Pani w pasmanterii jest bardzo miła a przede wszystkim niesłychanie cierpliwa. Wchodzi po drabinie po niteczki, pokazuje, chowa, zawija, rozwija, porównuje....jestem zawsze pełna podziwu widząc jej pracę.  A kiedy nikogo nie ma w sklepie- robi szaliczki dla wnusia.
Fanda zrobiła sweterek, ale jakoś nie mam okazji do zrobienia fotki.
Za to moje zdjęcia nabierają innych kształtów dzięki małym trikom graficznym.

piątek, 3 grudnia 2010

Anioł 3

Oczywiście mogę wysłać wzór Anioła wszystkim chętnym, ale poproszę o maile.w każdym razie nie wiem, czemu zdecydowałam się na ten wzór. Jestem generalnie przeciwniczką olbrzymiej armii  coca-colowych        " "Mikołajów" i idei aniołów o twarzach bobasków. A już anioł w postaci pięknej panny- tak, przegięcie. Obraz jest jednak piękny i chyba to mnie urzekło. Najważniejsze, że mam świadomość, jak to jest a z niołami na serio.

środa, 1 grudnia 2010

Anioł 2

Dziś nie poszłam do pracy i właściwie prawie cały dzień spędziłam na haftowaniu kolejnego fragmentu.

Bo- ta srebrna nitka pomiędzy piórami haftuje się idealnie. Jest miękka i elastyczna, nie przeciera się. Nie jest to mulina a jakby normalna metalizowana nitka na szpulce. Nie pokryje kanwy, jest zbyt cienka, ale nadaje się do backstitchów (zwłaszcza jak maja być bardzo subtelne).
Sam anioł jest autorstwa Joan Elliot i masz go TUTAJ.

Wciągnęło mnie bardzo mocno.

wtorek, 30 listopada 2010

Anioł 1

Anielica na dzień dzisiejszy ( po dwóch podejściach) wygląda tak:





Do wykonania skrzydeł została wykorzystana cieniusieńka srebrna nitka, która dziwnie się nazywa i nie mogę jej kupić w żadnej markowej pasmanterii. Na szczęście kilka lat temu od znajomych Hindusów dostałam trzy szpulki tego czegoś i dwie z nich przydadzą się akurat do wykorzystania w tej pracy. Z bliska wygląda tak:

A całą pracę wykonuję " w trzy nitki".

niedziela, 28 listopada 2010

Adwent

Rozpoczął się Adwent. Bardziej odpowiedniego templatesa nie znalazłam. Wszędzie Mikołaje lub bałwany.
Zakupy. Reklamy. Ja sie wyciszam. Blog będzie czerwony i krzyczący. A co ! Trudno u la la...

Piesek zakończony. Na tamborku pierwsza część Anioła Pani Elliot. Nie zdążę i nawet nie zamierzam.
Po prostu chcę.
 Odjechała ostatnia świnka. Smutno...

sobota, 13 listopada 2010

Był rok 2000

Był rok 2000. Kupiłam jedną z moich pierwszych gazet : Susanna i znalazłam tego psa. A potem o nim zapomniałam. Mam tak niestety z wieloma pracami. Niektóre giną i tyle. Ale psiak cudownie się odnalazł. Pomyślałam, że muszę go dokończyć, chociażby dla tej mozolnie wyszytej ramki. W samym wzorze piska (labrador? rhodesian?) jest jeden bardzo duży błąd. Trudno. To była jedna z moich pierwszych prac. Nie miała pojęcia o kratkowaniu kanwy i innych ulepszeniach. Z tego co pamiętam nie miałam wówczas pojęcia o istnieniu igieł z zaokrąglonymi czubkami. Tak, czy siak...oto psiak.

piątek, 12 listopada 2010

Tryptyk -część pierwsza ukończona

Właściwie to część trzecia, bo dziecię już się narodziło..... Zostały do dokończenia części dwie- Zwiastowanie i Ucieczka. Praca musiała odleżeć rok. Byłam pewna, że zakończę działalność na Trzech Króli, a tu się zeszło do listopada. W każdym razie jestem pełna zapału . Jak zwykle.
Wyciągnęłam też baaaardzo starą niedokończoną robótkę- labradora. Zobaczymy, która z prac zostanie ukończona pierwsza.


środa, 10 listopada 2010

Pudlomania zakończona

Kilka dni temu skończyłam Pudelka/pudelkę. Dzis przejrzałam szuflady i znalazłam kilka duzych niedokończonych haftów. Zbliżają się święta...tak, daleko, wiem, ale trzeba kiedyś dokończyć Tryptyk świąteczny. Wyjęłam mulinki i od jutra, jako że dzień wolny od pracy- do roboty.

A pudelek wygląda tak:

poniedziałek, 1 listopada 2010

Pudelek 1

Mały pudelek, który zdaje się jest suczką. Różowy kolor obowiązkowy! Łatwo i przyjemnie. Napis słabo widoczny, ale ogólnie zdjęcie jest nieciekawe.... Pudlomania trwa...

sobota, 16 października 2010

KWIATki 3 z 3

Dokończyłam trzeci obrazek  z serii KWIATKI. Więcej nie będzie. Zachwyt kolorami chwilowo minął. Zobaczy się jeszcze....

niedziela, 3 października 2010

Kwiatki 2 z 3

Wczoraj jadąc na II Zlot członków Polskiego forum Kolekcjonerów Lalek Dollplaza dokończyłam drugi z trzech obrazków z cyklu KWIATKI. Przemiło. Uznałam, że jazda TLK może mieć jednak  zalety. Nie trzęsie i można haftować drobne prace nie wymagające większego wysiłku intelektualnego. Cieszy mnie to, bo już za trzy tygodnie rozpoczynam naukę i będę zmuszona podróżować co dwa tygodnie do Bydgoszczy. Trzeba będzie wypełnić podróżną pustkę i gapienie w okno zamienić na coś pożytecznego, czyli haftowanie.


O lalkach na zjeździe można by godzinami i zdjęć wklejać bez liku....ja wybrałam tylko jedno zdjęcie prawdziwej damy....

Poznałam mnóstwo osób, które znałam od lat ale tylko z forum. Było bardzo bardzo miło!

wtorek, 28 września 2010

Kwiatki 1 z 3

Kilka dni nie miałam dostępu do internetu, za oknem ciemność, zatęskniłam za kolorami. Właściwie było mi wszystko jedno co wyhaftuję, byle bylo małe i bardzo kolorowe. Wybór padł na cykl sześciu kwiatków (miały być elementem kartek pocztowych). Mnie potrzebne były tylko trzy części i nie na kartki, ale do przedpokoju.
Całkowity brak półkrzyzyków i innych dziwactw zachęcił mnie skutecznie do pracy i mam już część pierwszą. Druga już w toku.



Zawieszka ukończona

Tak, po pokonaniu trudności z backstitchami wiem jedno: jednak nienawidzę półkrzyżyków! Praca szła opornie, ale zdążyłam zanim nadeszła jesień. A Pani Jesień trafiła do szuflady....



środa, 8 września 2010

Zima 3 i przebudzenie Fandy

Na początek fragment dzieła Fandy. Będzie to chyba sweterek. Milusia włóczka, bardzo ciepla. zdaje się mam z niej juz ze dwa sweterki, ale ją uwielbiam. Fanda pojechała na grzybobranie... więc wykradłam i fotografowałam.
 Podoba mi sie i przednia strona i ta z lewej strony. Wzór jest bardzo plastyczny.

Ja też nie próznowałam, Pani Zima zaczyna się wyłaniać...

piątek, 3 września 2010

Zima 2

Teoretycznie wiedziałam, że mając do wyboru pomiędzy starymi  motkami muliny z jakimś numerkiem, którego dużo użyję w mojej pracy  a zakupem nowej partii tego samego numeru powinnam zdecydować się na druga opcję...ale miałam kilka motków "starych" i myślałam, że starczy. Oczywiście nie wystarczyło, musiałam kupić nowe i jak zwykle ten sam numerek różni się odcieniem. Póki co różnica jest raczej widoczna nawet dla niewprawionego oka. Na szczęście dojdą różne ozdobniki i mam nadzieję, że wada się sama troszkę ukryje.Widzicie to? Lewa strona robótki, środkowa część gałęzi....
Zrobiłam prawą stronę dołu i kilka backstitchów. Jak szaleć to szaleć.

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Minęło czasu mało-wiele...

...tak było w pewnej bajce. Minął niecały tydzień od ostatniej prezentacji ZIMY i oto jest już prawie polowa. Robi się ja wyjątkowo szybko i miło. Na razie nie zauważyłam błędów. Błędy są dla mnie czymś strasznym. Niby tylko ja je widzę, ale widzę je zawsze. Nawet po kilku latach wiem, że tu i tu coś zmieniłam, lub przesunęłam wzór.
Fanda kleci sweterek. Biały. Ładny. "Zrobi się. Poleży i się zrobi" powiedziała Fanda znad gazety.




I jeszcze piosneczka obśmiana w niejednym programie telewizyjnym tym razem w wykonaniu Taylora...

sobota, 28 sierpnia 2010

Książeczka odnaleziona

Kiedyś, dawno dawno temu, robiąc zakupy mulinkowe w malutkim sklepiku, dostałam książeczkę z wzorami serduszek. Oczywiście gdzieś ją schowałam i właśnie odnalazłam. Chyba na swoje nieszczęście, bo wzoru nieustannie mnie kuszą..... W swoich zbiorach tego typu książeczek mam kilka, ale żadna nie zachwyciła mnie aż tak.

wtorek, 24 sierpnia 2010

V Wystawa w Łodzi

Właśnie ostatnio rozmawiałyśmy z Fandą, że już niebawem powinni ustalić datę kolejnej wystawy w Łodzi i bum!

Do tej pory wzięłam udział dwukrotnie. Tym razem zastanawiam się, czy pokazać jedną jedyną zaplanowaną na tę okazję pracę. Uważam, że kwota 30 zł za uczestnictwo to stanowczo za dużo. OK. Wiadomo-organizatorom nie można nic zarzucić-do tej pory prace były pokazywane w sposób profesjonalny. Ktoś to wszystko musiał oprawić, ramy trzeba było dopasować ktoś spędzał godziny w pracy. Prace trzeba też odesłać-znaczki, koperty... To kosztuje. 
Jest tylko jedno ale.... Nie wszystkie prace zakwalifikują się do wystawy, a opłatę muszą uiścić wszyscy, którzy chcą spróbować. Pół biedy jeśli ktoś wystawia trzy prace-jego szanse na zakwalifikowanie rosną.  czyli ci co się nie zakwalifikują-finansują również tych zakwalifikowanych. 
Może opłata miała służyć też temu, żeby poziom wzrósł. Coraz więcej osób zajmuje się haftem, coraz większa konkurencja, coraz większa powtarzalność motywów.
Pewnie i tak się nie znam.

Ostatnio usłyszałam od pewnej pani, że takie krzyżyki to każdy głupi umie zrobić, decupage to według niej dopiero coś. Sama nie potrafi nic jak sama określiła ale doskonale umie wartościować. Sprawiła mi przykrość nie dlatego, że poczułam się głupia. Mnie nie ubliżyła. Same krzyżyki to faktycznie nic trudnego i w pewnym sensie jest to tylko odtwarzanie, a inne formy sztuki to tworzenie. 
Przykro mi bo nigdy nie twierdziłam , że jakaś forma artystycznego wyrazu to "nic takiego". Im więcej blogów odkrywam, tym bardziej się zachwycam. Połowy z tych rzeczy, które widzę nie potrafię zrobić. Nie mam też pojęcia ile pracy i wysiłku i czasu poświęconego potrzeba na ich wykonanie. Cóż, Pani wyraźnie lubi wszystko z góry osądzać i wartościować. 

W każdym razie doszłam do etapu, w którym zdałam sobie sprawę z tego, ze wyrosłam z rywalizacji. Jakiś czas temu rozważałam zamknięcie wszelkich moich blogów. Rezygnuję z konkursów-nie muszę brać w nich udziału. Nie muszę być najlepsza i pokazywać czegokolwiek. Nie muszę nic. Ale rozumiem, ze to fajna zabawa.
Osobiście za 30 zeta wolę kupić kilkanaście nowych kolorów mulinek albo oprawić którąś z prac.

niedziela, 22 sierpnia 2010

Zima 1

Tym razem zaczęłam robótkę zupełnie od innej strony. Wcześniejsze części zaczynałam od zrobienia narożnych ozdobników-brązowych, a potem wypełniałam przestrzenie kolorem ecru. Zajmowało to mnóstwo czasu, bo ozdobniki musiałam bardzo dokładnie wyliczać. Tym razem na rozpoczęcie na odwrót wpłynęło kilka czynników. 
Po pierwsze- kartka z wzorem po ponad rocznym używaniu jest już bardzo zniszczona. Nie pomogło podklejenie taśmą klejącą. Na przyszłość rozważałam laminowanie, ale po drugiej stronie tez jest wzór, poza tym trudno niszczyć wkładkę do gazety rozczłonkowując ją na kilkanaście kawałków.

Zorientowałam się ponadto, że linie siatki na  papierowym wzorze są niewidoczne, więc całe to kratkowanie na tkaninie na nic mi się zdało. Poprawic ich nie mogę ze względu na tasmę klejącą. 
Postanowiłam zacząć więc od koloru ecru ...i nie żałuję. Po kilku godzinach pracy mam juz tyle!

Pozostała jeszcze kwestia rozwiązania zagadki, dlaczego Mucha widział zimę w takich ciepłych barwach....ale o tym może w kolejnych postach.


sobota, 21 sierpnia 2010

Pani WIOSNA

Pani Wiosna nie ma jeszcze ust i jednej dłoni, ale już można ją sobie wyobrazić. Jest chyba najłatwiejszą z tych trzech części, która zaczęłam robić. Proponuję zacząć właśnie od niej. Kolorystyka też jest radosna, więc krzyżykowanie to sama przyjemność. Jeszcze troszkę pracy i będzie koniec.

piątek, 20 sierpnia 2010

PANI JESIEŃ skończona!

Uprzejmie donoszę, że po wielu trudach ukończyłam część drugą, czyli Panią Jesień. Alfons Mucha pewnie by się w grobie przewracał-tyle tam pomyłek, ale co tam.

czwartek, 19 sierpnia 2010

Sobotni upał

Sobota, 14 sierpnia, południe,
31 stopni Celcjusza
MelaMi jak zwykle mająca w zwyczaju postanowiła spędzić ten trudny czas po swojemu.
Zagrzebana, przytłoczona kocami, rozgrzana do czerwoności, ale szczęśliwa.

  P.S. Koc był jeszcze jeden, ale zadecydowałam, że to za dużo na jedną małą yorczkę. Nie wiem czy wiecie, że nie mówię Yorkshire Terrier, tylko Yorkshire TERROR...

czwartek, 12 sierpnia 2010

Pani JESIEŃ

Teraz robię Pania JESIEŃ. Zostało dosłownie kilkaniaście krzyzyków. Dziś mam juz tyle:

środa, 11 sierpnia 2010

Internetowa cisza

Internetowa cisza to u mnie po prostu brak internetu. Mam mnóstwo wolnego czasu. W związku z tym postanowiłam dokończyć niedokończone projekty.
Na pierwszy rzut do oprawy poszedł Kowboj i małe kotki.


Małym kotkom zabrakło wieszaczka. Wybrakowana ramka. jakoś trzeba będzie sobie poradzić.


Korzystając z internetu w pracy od czasu do czasu udaje mi się coś wstwaić.

Pani LATO

Skończyłam Panią Lato, którą o ile pamiętam rozpoczęłam haftować ponad rok temu. W sumie śmieszna rzecz, ale rok temu zniechęcały mnie wszelkie backstitche. Uznawałam to za rzecz nudną, monotonną  i pozbawioną czegoś co znazywam zasadniczym tworzeniem.
A teraz wszelkie robienie konturów bardzo mi pasuje. Kontury mogę haftować w każdych warunkach, nie wymagają wielkiegio skupienia.

Pani LAATO jest jedną z czterech dam, które postanowiłam zrobić. Właściwie postanowiłam zrobić trzy, ale Pani ZIMA bardzo mi się nie podobała. Dziś dojrzałam nawet do zimy.

Pani LAto przed oprawą wygląda tak:



sobota, 31 lipca 2010

Krótka przerwa

Krótka mam nadzieję przerwa związana z brakiem internetu. Pojawiło się kilka nowych lalek i przybyło bardzo dużo krzyżyków. Mam nadzieję że wkrótce nadrobię zaległości.

czwartek, 15 lipca 2010

Kolejna odsłona

Ta praca będzie mi się bardzo kojarzyła z latem i upałem. Wstaję codziennie o 6 rano i dłubię. Dłubanie sprawia mi ogromną przyjemność. Od niedzieli przybył kolejny fragment. Idzie pomalutku.


niedziela, 11 lipca 2010

Ciąg dalszy

W niedzielny poranek wstałam przed szóstą. Spacer z psami, śniadanie i praca, praca, praca. Skończyłam w południe i jak widać, coś tam już widać. Boję się, że nie dokończę. Mam taką dziwna tendencję do nie kończenia prac. Być może teraz sie to zmieni, bo czeka mnie generalny remont sypialni, a chcę ją urządzić w stylu indianskim. Albo japońskim. Waga jestem więc się waham i cięzko mi podjąć decyzję co do ostatecznego wyglądu.
Praca wyglada teraz tak:


Zastanawiałam się nad tym ilu nici użyć do wykonania jednego krzyzyka. Z pewnością praca wyglądałaby w oparciu o trzy nitki, ale .. ta praca wymaga łacznia dwóch nici przy wykonaniu jednego krzyżyka. Nie lubie tego, ale faktycznie efekt jest lepszy niz przy użyciu tylko jednego koloru. Praca jest duża, trafi na pewno na ścianę, więc ie będzie idać prześwitów. Czasem trzeba wybrać lepsze rozwiązanie....

sobota, 10 lipca 2010

Upal...nie

Upał niemiłosierny. Tak mówią. Na termometrze o 20:00 jest trzydzieści stopni C.Mnie tam nie przeszkadza! Nareszcie komfort termiczny. Nie jest mi nareszcie zimno.
Od kilku dni puzzle leżakują, bo nie mogę opracować żadnej metody na dokończenie pracy i ułożenie czarnych elementów. W związku z tym, że tkwię godzinami nad układanką, w mojej głowie pojawiają się filozoficzne przemyślenia, ale o tym może kiedy indziej.
Teraz mam tyle:

Jeśli chodzi o prace ręczne, dziś  " Na głównej" Indianka z wilkami.



piątek, 9 lipca 2010

Łapacz snów 3

Żeby nie było, że się obijam-Łapacz snów powiększa się każdego dnia. Teraz rozpoczynam najciekawszą część-piórka. Szczerze mówiąc- końca nie widać, ale postępy i owszem.

niedziela, 4 lipca 2010

Metryczka dla Dawidka-KONIEC!!!

Ukończyłam! A jeszcze kilka miesięcy temu myślałam, że pójdzie jak z płatka. Poszło topornie, ale tylko dlatego, że przechodziłam okres twórczego marazmu. Zbliżające się narodziny bobasa były jednak niezłym dopingiem. Dawidek przyszedł na świat dzięki cesarskiemu cięciu. Dostał dychę punktów. Jest zdrowy i dorodny. Zdjęcie już widziałam. Rodzicom szczerze gratuluję!
A praca właśnie opuściła warsztat i suszy się niedzielnego poranka na balkonie. 

niedziela, 27 czerwca 2010

Sama otwieram oczy

ze zdumienia....
Obudziłam się w świetnym humorze i wyciągnęłam Japońska Piękność do skończenia.  Usiadłam i po trzech godzinach dłubania okazało się, że nie mam dwóch kolorów potrzebnych do ostatecznego zakończenia akcji. Tak to już bywa. W każdym razie i tak jestem zadowolona, bo wykonałam kawał dobrej roboty.Oby chęci mi nie przeszły, bo już mam dla niej miejsce.


W ciągu tygodnia pracowałam intensywnie nad łapaczem snów. Postanowiłam podołać backstitch'om, których nie znoszę. Uznałam, że jeśli zrobię je teraz-szybciej prace skończę. Nie lubię monotonności, a robienie wszelkich obwódek jest zajęciem bardzo nudnym i nużącym.


niedziela, 20 czerwca 2010

do przodu...

Tydzień obfitujący w nowości. W moim domu pojawiły się filmy "Zmierzch" i "Księżyc w nowiu" oraz opowiastka "Drugie życie Bree Tanner". O ile filmy obejrzeliśmy w czasie jednego seansu, to do książki jakoś nie mogę się zabrać. szczerze-wydana jakoś tak na siłę-za cenę normalnego tomu Sagi-wydana większą czcionką, w twardej oprawie, no i wyszło 29,90. Historia po dziesięciu pierwszych stronach-mało porywająca..Za kilka dni premiera Eclipse, a jedyne w mieście kino jest właśnie w remoncie. Trzeba będzie pojechać na wielką wyprawę zakupowo-filmową, niczym Bella. Wiwat małe mieścinki!
Nudno nie było-coś-tam uhafciłam.
Kolejna część Łapacza snów przed Państwem.

Zachorowałam na etniczne kolczyki w stylu New Moon. Coś w tym rodzaju: